roda 19.listopada.
Rano planowo docieramy do Lao Cai . Podróż mija gładko. Śpimy w przedziale kuszetkowym z dwiema babka mi. Jedna z RPA ,druga z Australii. Szybko nawiązujemy sympatyczny kontakt zwłaszcza z Australijką. Wyglądają na podróżniczki ale jednak nie ,jak się później okazuje jadą do Sapa na dłuższy pobyt.Rozstajemy sie z nimi na dworcu w Lao Cai. One czekają na transport z hotelu my próbujemy załapać się na coś co przerzuci nas do Sapa(32km).Akcja trwa krótko , dajemy się przechwycić naganiaczowi i po chwili siedzimy obok kierowcy w busie.Im wyżej i bliżej Sapa miny nam bledną. Mgła narasta temperatura spada , pojawia sie się mrzawka. Po godzinie z małym hakiem jesteśmy u celu.Teraz gdzie tu spać? Czekamy aż z busa wysiadą inni my zyskuje gratis tour po mieście ,którego układ jest nam już nie obcy.Wysiadka i po kolei "calujem klamki" hoteli i pesjonatow w poszukiwaniu pokoju w rozsądnej cenie.Hotel Legend za 20 $ oferuje pokój z łazienką WiFi free i zdaj się ze śniadaniem. , ale co najwazniejsze z widokiem na gory ....pod warunkiem że nie ma mgly. Podobno tutaj to rzadkość. Zostajemy. Zajmujemy pokój i pierwsze co robimy ? ...uruchamiamy piecyk elektryczny. Teraz dopiero możemy myśleć co tu ze sobą począć.Mgla ogranicza widoczność do 50 m, mrzy i zimno.Trudno!.Podejmiemy chociaż próbę. Wychodzimy do miasta na rozpoznanie.Odwiedzamy lokalne targowisko, tam zjadamy ryź z wołowina.przyrzadzony przez góral kę z ludu Hmong Z pełnymi brzuchami wynajmujemy "komarka" zakładamy na siebie wszystkie ciepłe ciuchy w tym bieliznę narciarskią no i oczywiście każdy po dwa płaszcze przeciw deszczowe. Jeden na górę drugi do osłoniecia nóg. Najpierw wodospad oddalony o 13 km od miasta.W pełni uroków wodospadu odkryć się nie da bo mgła.Wdrapujemy się na górę i szybko na dół, na motorek i do Sapa.Rodzi się po drodze plan pod hasłem "Nic tu po nas "jedziemy negocjować koszt naszego pobytu .Staje na tym ze 10 $ za korzystanie z pokoju w ciągu dnia starczy.Zalatwiamy bilet na autobus nocny.17$ od osoby. do Dien Bien Phu.Jeszcze zatem "skoczymy "do Cat Cat -małej wioski w pobliżu Sapa.O 7.30 pm.zapakowani w ciepłe kocyki ułożeni do snu w extra wygodnym sypialny autobusie ruszamy w drogę.do Dien Bien Phu.