Po 12 godzinach jazdy w trudnych watunkach najpierw mgła, potem pzebijanie przez nie do konca usunięte pozostalosci błotnych lawin docieramy na miejscu.Jest decyzja .Jak będzie opcja pojedziemy dalej.! Wsiadamy do mini vana razem z kilkunastoma innymi osobami.Wszyscy mają bilety My NIE.Hania zajmuje miejsce w pierwszym rzędzie za kierowcą.Bagaźe na dach i na dworcowe śniadanko.Z daleka obserwujemy że "nasz"naganiacz kłóci się z jakimś gościem z plikiem kartek w ręce.Wskazują nas sobie palcami , w koncu pochodzą.Okazuje ze bus zarezerwowany był dla tych którzy posiadają bilety do Luang Prabanģ.Tutaj szanuje się ludzi w SĘDZIWYM wieku.Uzgodnilismy ze zapłacimy kierowcy po 25$ od osoby i będzie ok.Zatem w drogę do Laosu.