Dzisiejszy dzionek po śniadaniu , to czas na poważne myślenie o powrocie.
Ruszamy motorkiem do miasteczka.W naszej recepcji nie posiadają drukarki.My musimy wydrukować check in na jutrzejszy wylot z Saigonu.Co zrobić z motorkiem ,skoro ruszamy tak wcześnie ( 6 rano do Bangkoku) a w ogóle to wczoraj o 3 po poludniu upłynął termin wynajęcia.Jest parę tematów do ogarnięcia. Z trudem przy pomocy agencji ktora nam sprzedał bilet lotniczy logujemy sie i mamy wydruk.To dobrze ze wiedzą w Qatarair ze chcemy z nimi wracać to może poczekają jak nie daj boże spóźni się nasz samolot z BKK.:-).Jedzimy do przystani wynająć jeszcze komarka.Bez środka transport czujemy się źle. Uzgadniamy ze oddamyo 6 rano bo i tak musimy dotrzec na prom.Wlascivielka na szczęście śpi w swoim interesie.Zatem stałe jest w pracy.Decydujemy się na jazdę wschodnim brzegiem wyspy.Po kilkunastu kilometrach jazdy i odwiedzeniau wodospadu dochodzimy do przekonania ze ta strona przypomina mocno mierzeja wiślaną na od strony zalewu.Nie jedziemy do końca .Wracamy do bazy.W końcu musimy dać się wmasować. Każdego dnia rano pani która prowadzi rodzinny biznes pod drzewem figowym proponujac swoje uslugi Massage i słyszy od nas "może jutro".No to wreszcie to jutro , będzie dzisiaj.Co tu dużo gadać wyserwisowali nas na piątkę. Jeszcze kąpiele ,drzemka na plaży. Wczoraj troszkę nam się zatesknilo za domem i chciało sie wracać, dzisiaj już nie !!. Szkoda ze trzeba wracać! !